środa, 20 czerwca 2012

Euro 2012


Złośliwi z pewnością stwierdzą, że pachnie piwem, które obficie leje się do kufli w licznych strefach kibica i przed telewizorami. Dla sztabu szkoleniowego siedzącego na ławce przy boisku roztacza woń przelanego potu zawodników. Natomiast widzom przed telewizorami, którzy cały czas mają przed oczami zielone, porośnięte trawą boisko, podświadomość zapewne przywodzi na myśl zapach świeżo skoszonego trawnika.
Czy jednak rzeczywiście do miana pachnidła mistrzostw mogą pretendować perfumy „zielone”, w których dominują nuty roślinne? Mistrzostw w piłce nożnej nie organizuje się, po to, aby posiedzieć na łonie natury i podziwiać kształty liści i smukłość łodyg. Pragniemy zobaczyć jak współcześni wojownicy walczą na arenie nie żałując swoich kości i płuc. Chcemy podziwiać bohaterów, którzy są w stanie zawładnąć naszą wyobraźnią i wywoływać okrzyki zachwytu, zafascynować się ich siłą i wizjonerstwem.
W takim wypadku zapach mistrzostw musi należeć do rodziny fougere, w której moc i dominacja (drażniące nuty cierpkie) łączy się z narkotycznymi, upajającymi aromatami lawendy i siana (kumaryny) i paczuli. Jak w każdej rodzinie są w niej zapachy, które różnią się charakterem jak stworzony przez Gerarda Anthony'ego Azzaro Pour Homme z 1977 roku, w którym kontrasty zarysowano niezwykle subtelnie i siła wypływająca z tego pachnidła kojarzy się raczej z wyrafinowaną inteligencją niż potęgą mięśni. Nalezą też do niej zapachy, w których dominacja i bezkompromisowość wprost onieśmiela jak Drakkar Noir Guy Laroche z roku 1981 i są też zapachy, które hedonistyczne wonie orientalne mają łączyć z męskością i siłą fougere jak „Le Male” Gaultiera. Zapach mistrzostw nie jest więc prosty do określenia. Kiedy patrzy się na Iniestę wokół zaczyna pachnieć subtelnie i intelektualnie, widok parcia do przodu Rooneya przenosi na pokład czarnego drakkaru wikingów, a Ronaldo wprost rozsiewa wokół siebie woń wschodnich balsamów i cierpkich (szczególnie dla ośmieszanych obrońców) aromatów.
W rodzinę zapachów Euro 2012 doskonale wpisują się polscy piłkarze, trener i działacze. Emanuje od nich narkotyczny, wizjonerski i oszałamiający zapach siana. Oczywiście „siano” to wyraz wieloznaczny i nie zawsze należy traktować go dosłownie. 



2 komentarze:

  1. Gratuluję blogowej decyzji i czekam na więcej! Zapach siana...tak, pięknie to ujęłaś ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Maju, uczę się od Ciebie, bo jak się uczyć to od najlepszych.

    OdpowiedzUsuń