sobota, 29 września 2012

Wiejska Arkadia

 Dawno, a może wcale nie tak dawno temu, wieś wcale nie pachniała betonem, iglakami i sobotnim koszeniem trawników, podczas którego świeża, określana przez perfumiarzy jako „zielona” woń ścinanej trawy miesza się ze spalinami wydobywającymi się z silników kosiarek. Cement był wówczas reglamentowany, świerki rosły w lasach, tuje na cmentarzach, a trawę kosiło się ekologicznie kosą raz na dwa miesiące. Domy były wówczas w większości drewniane i pachniały zmywaną na mokro podłogą z nielakierowanych desek, a nad ogródkami usytuowanymi tuż pod oknami unosił się odurzający zapach piwonii, bzu, jaśminu czy dzikiej róży, z której płatków robiło się  aromatyczne konfitury. Za stodołą w sadzie niepodzielnie panowała intensywna, słodko-drożdżowa woń psujących się jabłek, gruszek i śliwek, spadających z wysokich, zachęcających do wspinaczki drzew, wprost w gąszcz pokrzyw i łopianów. Tak pachnącą wieś można odnaleźć w pamiętnikach zmuszonych do opuszczenia swoich majątków właścicieli ziemskich i.. wspomnieniach obecnych czterdziesto i pięćdziesięciolatków, którym w dzieciństwie dane było spędzać wakacje u mieszkającej z dala od zgiełku miast babci. Tę zapachową Arkadię można też znaleźć w perfumach firmy Sisley Eau de Campagne, z których emanuje ziołowa woń łopianów, pokrzyw i liści pomidora, trochę cierpki i pobudzający zapach mchu oraz nieco tajemniczy aromat wilgotnej ziemi przez który nieśmiało przebija się dyskretna nuta konwalii, jaśminu i słodkiej śliwki. Brakuje tylko babci podającej kromkę chleba z masłem posypanym cukrem.

(z Przekroju)

poniedziałek, 24 września 2012

Sukces marketingowy

Świat zamarł zszokowany wiadomością – perfumy lady Gagi sprzedają się prawie tak samo jak No5 Chanel. 6 milionów flakoników na tydzień. Lady Gaga jest zbyt skromna. To prawdziwy rekord wszech czasów. Przy sprzedaży choćby takich pachnideł jak L'Air du Temps, którego producenci chwalili się, że sprzedawali flakonik co cztery sekundy i miał być to rekord tempa sprzedaży pachnideł, co daje mizerny wynik niewiele ponad 150 tysięcy na tydzień, to po prostu przepaść. Nawet Być Może... , popularny zapach w małym flakoniku, który w swojej historii miał okres, że sprzedała się co 2,6 sekundy to przy Fame zapach niszowy.
Niestety, marketingowcy przegięli wymieniając jednym tchem Fame obok No5. Perfumy Chanel nie tylko były nowatorskie pod względem kompozycji zapachowej – ich osobowość korespondowała z przemianami społecznymi I połowy XX wieku, kiedy kobiety zaczynały wychodzić z cienia mężczyzn, mogły pokazywać światu, że są samodzielne, inteligentne, niezależne, silne.
Warto więc zapytać, jaką wiedzę o kobiecie przekazuje światu Fame? W przeciwieństwie do strojów Gagi nie ma w pachnidle nic obrazoburczego. Jest banalne i grzeczne, schematyczne i sztampowe. Nie jest odkrywcze w formie (może poza czarnym kolorem), nie zawiera żadnej intrygującej treści. Jest typowym zapachem, który ma się masowo sprzedać, a nie być manifestem nowego stylu życia jak choćby kiedyś exclamation!, Aromatics Elixir czy Cool Water. No 5 to zupełnie inna liga. Nawet zapach producenta butów Jimmy Choo przy Fame wydaje się rewolucyjny i pełen ikry. Za to marketing Lady Gagi i polityka cenowa pierwsza klasa.

niedziela, 16 września 2012

Wspomnienie

Najbardziej kultowym zdaniem z filmu Rejs, jest słynna wypowiedź inżyniera Mamonia, że jemu najbardziej podobają się te melodie, które już słyszał. Często interpretuje się to zdanie jako przejaw wstecznictwa, braku szerokich horyzontów, otwartości na świat. Taka złota myśl ćwierćinteligenta, który boi się złamać schemat. Tymczasem Mamoń miał rację. Nowatorstwo, eksperymenty nigdy nie miały łatwo. W świecie perfuma na przykład, żeby wylansować słabo sprzedającego się  wówczas, oryginalnego Shalimara, rodzina Guerlainów musiała wykupić bilety na rejs transatlantykiem i przez jakieś dwa tygodnie inhalować pachnidłem milionerów, żeby się do niego przyzwyczaili.
 Zasada upowszechniona przed laty przez bohatera filmu zdeterminowała dzisiaj filozofię tworzenia perfum. Podoba się nam to, co już kiedyś wąchaliśmy. Perfumiarze szukają więc uniwersalnych wspomnień, które wprawiają miłośników pachnideł w dobry nastrój. Olejek do opalania na plaży? Jest. Słodycze? Obecne. Wódka i inne trunki? Nawet w wodach dla młodych dziewczyn. Smakowite owoce? Grożą już niestrawnością (Wszyscy chcą”frutti” – żali się słynny kreator zapachów Alberto Morillas).
Trzeba poczekać, aż producenci perfum wpadną, że bardzo pociągające są wspomnienia starych perfum z bergamotą, kwiatem pomarańczy, jaśminem, różą i cierpkim mchem.
Okaże się wtedy, że wszystko jest modne i bez narażania się na oskarżenia, że nie jesteśmy "trendy", będzie można pachnieć bardziej romantycznie i zmysłowo niż roztaczając wokół woń setki czystej z lodem, sałatki owocowej, czy herbaty z cytryną.