poniedziałek, 10 marca 2014

Zapachy, które wstrząsnęły światem mężczyzn

Z okazji Dnia Mężczyzn

Pachnideł nie wymyśliły kobiety, mało tego, nikt o nich nie myślał, kiedy powstawały. Były atrybutem władzy i bogactwa, a jak wiadomo przez wieki światem rządzili mężczyźni... Dopiero podstępna Chanel i żądny łatwego zysku zdrajca Coty, przewrócili świat perfum do góry nogami, oddając absolutne rządy nad nim kobietom. Ileż trudu i pieniędzy na reklamę trzeba było poświęcić, żeby dzisiaj mężczyzna mógł pachnieć równie intensywnie jak kobieta...

 
zdj. www.pinupsdobrasil.blogspot.com

Wszystko zaczęło się już w starożytności. Odczuwane jako niezwykle przyjemne zapachy, wydawały się darem bogów, który zawierał w sobie pierwiastek boskości, a co za tym idzie ułatwiał kontakt ze światem nadprzyrodzonym. Wonne żywice i inne pachnidła wykorzystywano więc w obrzędach religijnych i rytuałach pogrzebowych. Niewątpliwie stosowano je również jako lekarstwa i afrodyzjaki. Dopiero jednak X wiek naszej ery przyniósł prawdziwą rewolucję w świecie zapachów, a stało się to, według legendy, za sprawą arabskiego filozofa i lekarza Awicenny, któremu przypisuje się odkrycie metody uzyskiwania substancji zapachowych z płatków róż przez destylację. Nie dokonał tego bynajmniej dla zaimponowania jakiejś urodziwej kobiecie, a przynajmniej źródła pisane o tym milczą. Wyodrębnienie zapachu róż miało dla niego znaczenie jak najbardziej praktyczne – miał on bowiem wspomagać procesy myślenia i zwiększać zdolność koncentracji. Arabskie pachnidła trafiły do Europy za pośrednictwem rycerzy uczestniczących w wyprawach krzyżowych, lecz i oni raczej nie obdarowywali nimi czekających na nich dam. Wschodnim zwyczajem woleli perfumować... komnaty w których na przykład z przyjaciółmi konsumowali świeżo upolowanego dzika lub jelenia. 
zdj.www.aromatherapy-school.com
Faktem jest jednak, że pierwsze udokumentowane europejskie perfumy zostały stworzone z myślą o kobiecie. W II połowie wieku XIV tajemniczy mnich podarował królowej Węgier Elżbiecie mieszaninę alkoholu i olejków eterycznych (m.in. rozmarynowego). Leciwa władczyni nie tyle doceniła walory zapachu, co smaku tej mikstury, którą stosowała jako lekarstwo na wszelkie dolegliwości i... eliksir młodości. Drugą kobietą, której wpływu na perfumiarstwo nie sposób przecenić była Katarzyna Medycejska. Złośliwi twierdzą, iż za jej sprawą dokonało się połączenie profesji perfumiarza i truciciela, gdyż jej nadworny kompozytor zapachów, Rene, zgodnie z jej wolą nie stronił przed uzupełnianiem receptury pachnideł o substancje pomagające przenieść się w zaświaty. Przede wszystkim jednak ta niezwykle skuteczna królowa sprowadziła do Francji włoskich perfumiarzy, dzięki czemu kraj nad Sekwaną na długie wieki stał się światowym centrum produkcji perfum. 
zdj. www.4711.com
 
Po tych dwóch incydentach mężczyźni znów odzyskali inicjatywę. Najważniejszymi klientami wytwórców pachnideł byli władcy Francji, na dworach których perfum używano zamiast kąpieli (ówcześni lekarze byli przekonani, iż za pośrednictwem wody przenoszą się choroby). Szczególnie intensywnie pachniał dwór Ludwika XIV, gdyż tylko bardzo silnie emanujące kompozycje zapachowe mogły sprawić, że nie czuć było woni, którą ponoć wydzielały... stopy Króla Słońce. O “męskości” wód zapachowych w XVIII wieku może świadczyć fakt, iż nazywano je wtedy “wódkami pachnącymi” i stosowano zarówno jako napój, jak i wodę toaletową. Czynił tak na przykład Napoleon Bonaparte, który codziennie pił wodę kolońską z cukrem, a tym co zostało we flakoniku nacierał ciało, co jak twierdził pobudzało do działania jego szare komórki. Cesarz Francuzów nie tylko zmienił losy świata, przyczynił się również do zmiany sposobu, w jaki stosowano pachnidła. Za jego rządów wydano zarządzenie, iż producenci leków muszą ujawnić swoje receptury. Muelhens, wytwórca wód zapachowych z Kolonii, ogłosił więc, że jego acqua mirabilis (obecnie sprzedawana pod nazwą 4711 Echt Kölnisch Wasser) przestaje być lekarstwem do “użytku wewnętrznego”, a jest tylko płynem służącym do toalety. 

 
W II połowie XIX wieku elegancka kobieta nie mogła pachnieć zbyt intensywnie. Mężczyzna za to mógł emanować silnym zapachem. Nie używał co prawda perfum w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, za to do woli można było korzystać z pachnących olejkiem portugalskim, lawendą czy korzeniami pomad do wąsów czy brylantyny. Wodami toaletowymi ówcześni gentlemani spryskiwali swoje chusteczki, które na pamiątkę upojnych chwil można było zostawić kochance. Pachnidło nazwane właśnie “Chusteczka gentlemana” (Mouchoir de Monsieur) Guerlaina wykreowana w 1905 roku po raz pierwszy wstrząsnęła światem mężczyzn czternaście lat później. Może nie tyle mężczyzn, co przestępców. Jej zapach pozwolił bowiem zidentyfikować i schwytać seryjnego mordercę kobiet. Czy to wydarzenie z 1919 roku przyczyniło się do tego, iż panowie zaczęli perfumować się zdecydowanie ostrożniej, trudno ocenić. Faktem jest jednak, że przez kolejne 40 lat światem perfum zawładnęły emancypujące się kobiety. To dla nich na masową skalę wytwarzał pachnidła Coty i Bourjois, a najsłynniejsze perfumy XX wieku N°5, wprowadzone na rynek w roku 1921, firmował nie Guerlain czy Houbigant, lecz projektantka mody Coco Chanel. Mało tego, podczas gdy mężczyźnie perfumować się nie wypadało, za paniami mogła, a nawet powinna ciągnąć się “smuga zapachu”. Dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych nieśmiało zaczęły się pojawiać pachnidła dla mężczyzn m. in. Vetiver firmy Carven czy Sandalwood for Man Elizabeth Arden. 
 
zdj.www.klickmart.com

Przełom nastąpił jednak dopiero w roku 1964, kiedy Estée Lauder wprowadziła na rynek intensywnie pachnącą wodę toaletową Aramis, która przez lata była najlepiej sprzedającą się luksusową kompozycją zapachową dla mężczyzn. Było to pachnidło, które można dziś określić jako konserwatywne, z dominującym cierpko-ciepłym akordem szyprowo-aromatycznym. Wówczas jednak zapach ten określany był jako prowokacyjny i romantyczny, a zarazem wyrafinowany i wieloznaczny. Dobrze odpowiadał intelektualnej atmosferze rewolucji społeczno-artystycznej, jaka miała miejsce w II połowie lat 60. 
www.fragrantica.pl
 
Niemal w tym samym czasie we Francji pojawiła się w sprzedaży woda toaletowa Eau Sauvage Diora. Była kompozycją bardziej optymistyczną i dowcipną niż Aramis, choć również wykorzystywała akord szyprowo-ziołowy. Lekkości dodawała jej radosna nuta cytrusów pojawiająca się I fazie rozwoju zapachu. Szybko doceniono elegancję, dyskrecję i prawdziwie francuskie wyrafinowanie pachnidła. I zapewne poczucie humoru jego twórców, którzy pachnidło odpowiadające gustom bywalców ekskluzywnych salonów nazwali “Dzika woda”. Tak jak Aramis stał się symbolem zapachowego wyzwolenia mężczyzn, tak Eau Sauvage, zapach z pozoru pełen luzu i nonszalancji, a jednak kryjący w sobie wewnętrzne rygory, symbolizuje francuską męską elegancję. Nic więc dziwnego, że flakonik tej wody można znaleźć w domu każdego szanującego się Francuza, a jej nazwa w dalszym ciągu pojawia się na czołowych miejscach w rankingach sprzedaży męskich pachnideł. 
 
Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przyniósł nowe wzorce osobowe. Na ekranach kin i telewizorów pojawili się brutalni policjanci, bezwzględni biznesmeni i umięśnieni herosi bez poczucia humoru. Nic więc dziwnego, że dużą popularność zyskały zapachy podkreślające siłę i pewność siebie mężczyzny, jak sygnowany przez Guy Laroche’a Drakkar Noir z roku 1981. Już sama nazwa “Czarny drakkar” (łódź wikingów) i czarne, ascetyczne w formie opakowanie pozwalały przypuszczać, że z pewnością nie jest to zapach dla mężczyzn zniewieściałych, a dla prawdziwych zdobywców, którym nikt i nic nie jest w stanie się oprzeć. I rzeczywiście Drakkar Noir jest nieco arogancki i drażniący, trochę chłodny za sprawą woni jagód jałowca, lecz jednocześnie pulsujący wewnętrzną energią, dzięki nutom korzennym i żywicznym. Mężczyzna, który go używa może robić wrażenie, iż pragnie zdominować otoczenie i nie znosi sprzeciwu, równocześnie budzi zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Pachnidło Guy Laroche’a szybko stało się światowym przebojem i do tej pory znajduje się na czołowych miejscach rankingów sprzedaży. 

Kreator kolejnego rewolucyjnego pachnidła. Pierre Bourdon, przez kilka lat bezskutecznie oferował swoją kompozycję największym domom perfumeryjnym. Nikt nie chciał wprowadzić na rynek wody toaletowej, która... pachnie wodą. Na ten krok zdecydował się w roku 1988 Davidoff. Cool Water okazał się jednym z największych przebojów perfumiastwa. Pojawił się na rynku w czasie, kiedy intensywnie zaczął być propagowany zdrowy styl życia. Nowoczesny mężczyzna po pracy nie przesiadywał w klubie z cygarem nad kieliszkiem koniaku, lecz trenował na siłowni lub biegał. Wymagano od niego optymizmu, dynamiki i ciągłej gotowości do działania. Cool Water doskonale podkreślał te cechy, wzbudzając poczucie świeżości i dodając energii, jednocześnie, m.in. dzięki pulsującym w tle nutom piżma i ambry, emanował zmysłowością i męskością. Pachnidlo Davidoffa zapoczątkowało cala serię kompozycji zarówno dla kobiet, jak dla mężczyzn, określanych dziś mianem nowej świeżości, które zawierają nuty określane jako wodne – np. melona, ogórka i ozonowo-powietrzne – np. nuta bryzy morskiej, powietrza po burzy itd. 
 
Jeśli większość słynnych pachnideł powstawała po to by podkreślać jakąś cechę mężczyzny – jego elegancję, siłę, czy energię, to najnowsze kompozycje coraz częściej odwołują się do wspomnień zapachowych z dzieciństwa. Najsłynniejszym zapachem “psychoanalitycznym” jest niewątpliwie “Le Male” Jeana Paula Gaultiera, którego twórcy pragnęli zawrzeć w nim aromat starego zakładu fryzjerskiego i ciasteczek babuni. Nie tylko jednak tęsknota za przeszłością powoduje, iż mężczyźni kupują tę wodę toaletową, jest ona bowiem niezwykle złożoną kompozycją, zawierającą akordy charakterystyczne dla typowo męskiej rodziny fougère, jak i dla zmysłowej rodziny orientalnej. Podkreśla więc zarówno siłę mężczyzny, jak i jego sympatyczne ciepło. “Le Male” jest więc idealnym zapachem dla tych, którzy nie chcą być jednoznacznie postrzegani przez otoczenie. I jak wskazują rankingi sprzedaży, właśnie taki zapach odpowiada wielu mężczyznom żyjącym na przełomie tysiącleci. 
 
Współcześni Polacy chętnie sięgają po światowe nowinki, jednak są dwa zapachy, które cenią szczególnie. Pierwszym z nich jest Old Spice, orientalno-korzenna kompozycja wykreowana w roku 1934. Ta, jedna z najsłynniejszych kompozycji zapachowych wszech czasów, używana zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn, trafiła do Polski w latach 70 i była sprzedawana w sklepach Baltony i Peweksu. Różniła się zdecydowanie od innych krajowych i zagranicznych wód zapachowych opartych zwykle na nieco cierpkim akordzie kolońskim lub szyprowym, była więc łatwo rozpoznawalna, a co za tym idzie silnie podkreślała “dewizowy status” mieszkańca szarego kraju realnego socjalizmu. Stała się więc wyznacznikiem pozycji społecznej i elegancji tamtych czasów. Po roku 1989 Old Spice’a można kupić prawie w każdej drogerii i supermarkecie, jednak w dalszym ciągu cieszy się popularnością i to nie tylko w kręgach typowych konsumentów produktów mass-market. W jednej z debat sejmowych poświęconych ustawie o języku polskim i jej fragmencie dotyczącym tłumaczeniu nazw, posłowie obawiali się, że o dużej części z nich będzie trzeba mówić, iż pachną... “Starym korzeniem”. Kontrowersyjny ustęp nie znalazł się w ostatecznej wersji ustawy...
 
www.lvmh.com
Drugim niezmiernie cenionym przez Polaków pachnidłem jest Fahrenheit Diora. Kompozycja wykreowana w roku 1988 odniosła światowy sukces, docierając na szczyt rankingów sprzedaży w Niemczech, Włoszech czy krajach arabskich. Stała się prawdziwym przebojem również w Polsce. Jej drzewno-kwiatowo-balsamiczny akord z silnie zaakcentowaną nutą głogu nie przypomina żadnych innych męskich wód. Jest niezwykle charakterystyczny i rozpoznawalny od pierwszego powąchania, a przy tym można zaryzykować twierdzenie, że jest zapachem, pięknym i uniwersalnym, używanym również przez kobiety. Niewątpliwie w Polsce Fahrenheit stał się odpowiednikiem Old Spice’a w segmencie perfum ekskluzywnych. Jest zapachowym znakiem potwierdzającym pozycję społeczną, zamożność i elegancję.
Nie sposób przewidzieć jakie zapachy będą modne za kilka czy kilkanaście lat. Czy pojawi się nagle całkiem nowa rodzina zapachowa, jak nowa świeżość, czy też będą rozwijane istniejące już akordy? Perfumiarze cały czas robią eksperymenty, a to dodając do kompozycji aromat czekoladek, a to woń asfaltu, palonej gumy lub spalin, a w kolejce czekają ludzkie feromony, które z każdego mężczyzny uczynią prawdziwego łamacza serc. Miejmy nadzieje, że równocześnie powstanie skuteczne antidotum.

6 komentarzy:

  1. Agato, świetny artykuł! Poza fachową wiedzą równie ciekawie czyta się te smaczki jak np. "zapach pozwolił bowiem zidentyfikować i schwytać seryjnego mordercę kobiet" lub informacja o Napoleonie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje, w przygotowaniu tekst o tajemnym języku męskich perfum

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uważam że blog jest świetny.Prosimy o więcej ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebawem tekst o manipulacji przy użyciu perfum ;)

      Usuń
  4. Kolejna dawka wspaniałych wiadomości ;) Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń