poniedziałek, 16 marca 2015

W poszukiwaniu straconego pachnidełka / In search of a lost scent


Many people ask me to find perfumes for them that they loved yet couldn't find on perfume stores. Unfortuately, for a long time, the following marketing strategy was popular: Make buzz, promote intensely, sell quickly and forget. Exceptional perfumes that guaranteed good sales in the next few seasons survived on the market. Out of them, however, few became classic, timeless scents that without advertising for tens of years brought the producer several million dolars of income per year. This method of selling caused the annoyance of many people who thought that they found a scent to be used for the rest of their life, yet it suddenly disappeared from the shelves.


Wiele osób pisze do mnie z prośbą, bym przybliżyła im zapachy, które pokochali, lecz obecnie na próżno ich szukać w perfumeriach. Niestety, przez długie lata wśród producentów perfum modna była strategia marketingowa: zrób szum, ostro promuj, szybko sprzedaj i zapomnij. Na rynku mogły przetrwać zapachy wyjątkowe, które gwarantowały przyzwoitą sprzedaż w kolejnych kilku sezonach. Z nich zaś nieliczne stały się zapachami klasycznymi, ponadczasowymi, które nawet bez reklamy przez dziesięciolecia przynoszą producentowi kilkanaście czy kilkadziesiąt milionów dolarów przychodu rocznie.
Taki sposób sprzedaży perfum wzbudzał irytację wielu osób, które myślały, że znalazły zapach- wizytówkę na całe życie, a tu nagle znikał on z półek w perfumeriach.

Zawsze można powiedzieć, że trzeba było szukać ulubionego zapachu w innych rejonach świata perfum – wśród produktów firm z wyższych półek. W perfumeriach Florisa, Penhaligon'sa czy Guerlaina można było przez dekady kupować ten sam zapach. Założenie marketingowe było tu nieco inne – ofertę kierowano do stosunkowo wąskiego grona klientów, którzy za wyjątkowy produkt gotowi byli zapłacić większe sumy. Nakłady na promocję były dużo mniejsze lub nie było ich w ogóle. Zresztą najlepszą reklamą perfum są ich wpływowi i podziwiani użytkownicy.
Z przyjemnością obserwuję, że coraz większa liczba producentów perfum próbuje tej drugiej metody. Tworzą prawdziwe kolekcje pachnideł o różnym charakterze, często idąc pod prąd modzie i nie unikając odrobiny ekscentryczności. Nie uwodzą nas przy tym wymyślnymi flakonami, często buteleczki różną się tylko naklejkami.
Dla koneserów pachnideł taka sytuacja jest idealna, nie rozprasza ich legenda słynnych perfum, nie uwodzi atrakcyjne opakowanie, można śmiało skupić się na samym zapachu, przeanalizować go i zrozumieć. I lepiej dobrze odrobić tę pracę intelektualną, bo zakup takich wyjątkowych perfum to wydatek rzędu kilkuset złotych – np. pachnidła z kolekcji Toma Forda kosztują nawet 700 i więcej złotych.
Innym ciekawym zjawiskiem na rynku perfum jest powrót uznawanych za ważne w dziejach perfumiarstwa zapachów sprzed dzisięcioleci. Można więc dziś kupić Habanitę Molinarda, czy kompozycję Bandit Roberta Pigueta. Cóż, w czasach interentu wiedza o perfumach staje się coraz bardziej powszechna i rodzi się ciekawość jak pachniały słynne pachnidła sprzed lat. Zainteresowanie internautów może sprowokować producentów perfum do sięgania po stare receptury. Kto wie, może wiele osób znów będzie miało okazję powąchać perfumy, które kiedyś utraciły. Osobiście czekam na powrót klasycznej Niny Niny Ricci, tej kompozycji, którą Robert Ricci chciał złożyć hołd swojej niezwykłej matce.

3 komentarze:

  1. Zauważyłam właśnie że od jakiegoś czasu zaczyna tworzyć się trend na stare pachnidła. Posiadanie zapachu vintage w swojej kolekcji czyni ją znakomitszą od tej pozbawionej echa perfum sprzed lat. Wiele ciekawych zapachów oddano szeregom reformulacji i dziś nawet nie wiemy jak pachniał pierwowzór. Fajnie by było móc go poznać, mam nadzieję że kiedyś dane mi będzie powąchanie starej 5 Chanel :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na eBayu kwitnie handel perfumami sprzed reformulacji. Znają się sprzedawcy na rzeczy i to sie to się przekłada na cenę. Niestety. Ale może udałoby się zrobić kiedys spotkania perfumowe i każdy zabrałby ze soba co ma najcenniejszego... Moze byłyby to perełki sprzed reformulacji ;)

      Usuń
    2. Pięknie by było :) Choć ja raczej nie mam w swoim zbiorze żadnych takowych "perełek", miło byłoby poznać skarby innych perfumoholików:) Trzeba pomysleć, pomysł jest świetny!

      Usuń