środa, 22 lipca 2015

Perfumy – czym naprawdę pachniemy


W czasach, kiedy coraz więcej osób wyznaje zdrowy tryb życia, warto zastanowić się, czy współczesne perfumy mogą być częścią ekologicznego świata.
Kiedy chcemy sprawdzić co nanosimy na skórę pierwsze zaskoczenie – na opakowaniu pachnideł na próżno szukać nazw substancji, które zostały wykorzystane w sporządzeniu kompozycji zapachowej. Z jednej strony trudno się temu dziwić – mieszanina zapachowa składa się czasem z kilkuset substancji. Do każdego flakonika należałoby więc dołączyć niewielką książeczkę zawierającą ich listę. Czy jest ona potrzebna zwykłemu użytkownikowi perfum? Trzeba też zrozumieć producenta, że nie chce się dzielić tajemnicami swoich przebojów i ułatwiać pracę naśladowcom i plagiatorom....

Z drugiej jednak strony... Dobrze jest wiedzieć z czym styka się nasza skóra. Substancje wchodzące w skład pachnideł przenikają przez nią do naszego organizmu. Dość powiedzieć, że znaleziono je nawet w mleku matek.

Niewątpliwie współczesne perfumy są bardziej ekologiczne od tych sprzed kilku dekad. W wielu krajach wprowadzanie do sprzedaży produktów ze składnikami, których pozyskiwanie powoduje straty w przyrodzie jest zakazane. Dotyczy to przede wszystkim substancji odzwierzęcych i niektórych roślinnych. Zastąpiono je syntetycznymi. Kiedy w opisie zapachu pojawia się nazwa np. piżmo, to możemy mieć pewność, że do jego pozyskiwania nie zabito żadnego zwierzęcia.

Naturalne składniki w perfumach pochodzą przede wszystkim z plantacji rozsianych po całym świecie. Tuberozę np.. uprawia się m.in. w Egipcie, róże w Turcji i Bułgarii, lawendę na południu Europy, Estee Lauder chwaliła się, że w jej perfumach wykorzystano wanilie kupowaną od kobiet z Afryki uprawiających niewielkie poletka, aby polepszyć ich sytuację ekonomiczną.
Niestety, we współczesnych perfumach naturalnych substancji jest coraz mniej. Jeszcze dwie dekady temu Guerlain szczycił się tym, że w jego perfumach jest co najmniej 80 procent takich składników. Dzisiaj perfumy z najwyższej półki mogą być... całkowicie syntetyczne. Mało tego, klasyczne i ponadczasowe perfumy, które można dziś kupić zostały skomponowane na nowo z wykorzystaniem nowych, sztucznych składników.

Stosowanie sztucznych substancji wiąże się nie tylko z zakazami prawnymi i ekonomiczną opłacalnością (są dużo tańsze). Związki chemiczne zsyntetyzowane w laboratoriach nie są tak chimeryczne jak surowce roślinne, zawsze pachną tak samo i mają stałe właściwości. W naturze nic nie jest takie proste – na zapach olejków uzyskiwanych z kwiatów może mieć wpływ nasłonecznienie, temperatura, wilgotność, zanieczyszczenia itd. Jean Paul Guerlain często odwiedzał plantacje, sprawdzając, jaką jakość będą mieć olejki w danym sezonie i , jak podejrzewam, tę wiedzę wykorzystywał do planowania produkcji perfum.

Stosowanie sztucznych substancji umożliwiło stworzenie perfum, które pachną jednakowo od pierwszego psiknięcia oraz eksperymentowanie z zapachami. Chcemy mieć perfumy, które pachną jak endemiczny kwiat rosnący jedynie na południowym zboczu niedostępnej góry? Nic trudnego. Yves Rocher wprowadził na rynek takie perfumy – Neblina. Dzięki odkryciom chemików współczesne perfumy nie wykradają zapachów naturze, one je tylko naśladują.

Można więc powiedzieć, że współczesne perfumy są coraz bardziej ekologiczne. Ale czy są dla nas bezpieczne?
Tego nie będziemy wiedzieć. Co jakiś czas zapewne przemknie przez media informacja, że w jakichś pachnidłach odkryto szkodliwą substancję. Kilka lat temu duży rozgłos zyskała kumaryna, której zapach, przypominający woń siana, jest nieodzownym składnikiem pachnideł fougere. Okazało się, że ma właściwości rakotwórcze.

Zawsze więc warto zachować ostrożność w używaniu perfum i nie brać przykładu z Napoleona, który lubił ponoć wylać sobie na głowę całą butelkę wody kolońskiej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz