W czasach, kiedy coraz więcej osób
wyznaje zdrowy tryb życia, warto zastanowić się, czy współczesne
perfumy mogą być częścią ekologicznego świata.
Kiedy chcemy sprawdzić co nanosimy na
skórę pierwsze zaskoczenie – na opakowaniu pachnideł na próżno
szukać nazw substancji, które zostały wykorzystane w sporządzeniu
kompozycji zapachowej. Z jednej strony trudno się temu dziwić –
mieszanina zapachowa składa się czasem z kilkuset substancji. Do
każdego flakonika należałoby więc dołączyć niewielką
książeczkę zawierającą ich listę. Czy jest ona potrzebna
zwykłemu użytkownikowi perfum? Trzeba też zrozumieć producenta,
że nie chce się dzielić tajemnicami swoich przebojów i ułatwiać
pracę naśladowcom i plagiatorom....
Z drugiej jednak strony... Dobrze jest
wiedzieć z czym styka się nasza skóra. Substancje wchodzące w
skład pachnideł przenikają przez nią do naszego organizmu. Dość
powiedzieć, że znaleziono je nawet w mleku matek.
Niewątpliwie współczesne perfumy są
bardziej ekologiczne od tych sprzed kilku dekad. W wielu krajach
wprowadzanie do sprzedaży produktów ze składnikami, których
pozyskiwanie powoduje straty w przyrodzie jest zakazane. Dotyczy to
przede wszystkim substancji odzwierzęcych i niektórych
roślinnych. Zastąpiono je syntetycznymi. Kiedy w opisie zapachu
pojawia się nazwa np. piżmo, to możemy mieć pewność, że do
jego pozyskiwania nie zabito żadnego zwierzęcia.
Naturalne składniki w perfumach
pochodzą przede wszystkim z plantacji rozsianych po całym świecie.
Tuberozę np.. uprawia się m.in. w Egipcie, róże w Turcji i
Bułgarii, lawendę na południu Europy, Estee Lauder chwaliła się,
że w jej perfumach wykorzystano wanilie kupowaną od kobiet z Afryki
uprawiających niewielkie poletka, aby polepszyć ich sytuację
ekonomiczną.
Niestety, we współczesnych perfumach
naturalnych substancji jest coraz mniej. Jeszcze dwie dekady temu
Guerlain szczycił się tym, że w jego perfumach jest co najmniej 80
procent takich składników. Dzisiaj perfumy z najwyższej półki
mogą być... całkowicie syntetyczne. Mało tego, klasyczne i
ponadczasowe perfumy, które można dziś kupić zostały
skomponowane na nowo z wykorzystaniem nowych, sztucznych składników.
Stosowanie sztucznych substancji wiąże
się nie tylko z zakazami prawnymi i ekonomiczną opłacalnością
(są dużo tańsze). Związki chemiczne zsyntetyzowane w
laboratoriach nie są tak chimeryczne jak surowce roślinne, zawsze
pachną tak samo i mają stałe właściwości. W naturze nic nie
jest takie proste – na zapach olejków uzyskiwanych z kwiatów
może mieć wpływ nasłonecznienie, temperatura, wilgotność,
zanieczyszczenia itd. Jean Paul Guerlain często odwiedzał
plantacje, sprawdzając, jaką jakość będą mieć olejki w danym
sezonie i , jak podejrzewam, tę wiedzę wykorzystywał do planowania
produkcji perfum.
Stosowanie sztucznych substancji
umożliwiło stworzenie perfum, które pachną jednakowo od
pierwszego psiknięcia oraz eksperymentowanie z zapachami. Chcemy
mieć perfumy, które pachną jak endemiczny kwiat rosnący jedynie
na południowym zboczu niedostępnej góry? Nic trudnego. Yves Rocher
wprowadził na rynek takie perfumy – Neblina. Dzięki odkryciom
chemików współczesne perfumy nie wykradają zapachów naturze,
one je tylko naśladują.
Można więc powiedzieć, że
współczesne perfumy są coraz bardziej ekologiczne. Ale czy są dla
nas bezpieczne?
Tego nie będziemy wiedzieć. Co jakiś
czas zapewne przemknie przez media informacja, że w jakichś
pachnidłach odkryto szkodliwą substancję. Kilka lat temu duży
rozgłos zyskała kumaryna, której zapach, przypominający woń
siana, jest nieodzownym składnikiem pachnideł fougere. Okazało
się, że ma właściwości rakotwórcze.
Zawsze więc warto zachować ostrożność
w używaniu perfum i nie brać przykładu z Napoleona, który lubił
ponoć wylać sobie na głowę całą butelkę wody kolońskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz