poniedziałek, 6 kwietnia 2015

My battles with enfleurage / Moje boje z enfleurage.


I like the smell of violets, which is why I am eager to test perfumes that use that scent. Some time ago, I analyzed a few of such perfumes available on the market and made a post about them, which is one of the most readed ones on my blog. This means that you also like violets.

Bardzo lubię zapach fiołków, dlatego chętnie  testuję perfumy zawierajace jego woń. Kiedyś przeanalizowałam kilka dostępnych na naszym rynku i napisałam o nich post, który jest jednym z najczęściej czytanych na moim blogu. Stąd wiem, że Wy również bardzo je lubicie. 

Pod wpływem Waszych próśb umieszczanych na blogu i na kanale YT Aga Vlog  postanowiłam wypróbować metodę pozyskiwania zapachów z kwiatów zwaną enfleurage.  Na YT jest ledwie kilka filmików o tej tematyce. Często prezentują pierwszy etap lub są bardzo ogólne. Postanowiłam więc poszukać informacji na zagranicznych blogach i stronach internetowych. Wiele dni studiowałam artykuły, stare grafiki i zdjęcia,  weryfikowałam często sprzeczne informacje. Myślę, że jestem już na tyle blisko odpowiedzi, czym jest enfleurage i na co muszę uważać, że mogę rozpocząć pracę. A z pomocą przyszły mi właśnie ... fiolki, które w tym roku, w mojej okolicy,  zakwitły dość wcześnie, bo już około  20 marca. Postanowiłam więc rozpocząć wykradanie im woni. Pierwszą pachnąca partię zebrałam 24 marca.

Ułożyłam zebrane, suche fiołki na talerzu wysmarowanym tłuszczem kokosowym. Wybrałam właśnie ten, gdyż jest nie jest pochodzenia zwierzęcego, jest bezwonny, dobrze się rozprowadza  i szybko tężeje. Niektórzy stosują olej palmowy, inni smalec połączony z łojem. Być może następnym razem zastosuje olej palmowy.


Okazuje się, ze  wybrałam sobie bardzo trudny obiekt do enfleuragu. Zbieranie fiołków jest mozolne, a  stałe dostawy tego wonnego surowca dość utrudnione ze względu na kapryśną o tej porze roku aurę.

Fiolki nie mogą być wilgotne. Tymczasem prawie codziennie są jakieś opady, nierzadko śnieżne. Są wiec dni, kiedy nie ma mowy o świeżym i suchym kwiecie.


Dziś mija 10 dzień w tym czasie wymieniłam kwiaty około 8 razy. Dokładnie nie pamiętam. Nie robiłam zapisków. To podobno błąd. Myślę, że zużyłam ponad pół kilograma kwiatów, może 60 dekagramów. Według znawczyni tematu, autorki strony African Aromatics dobra pomada powstaje wtedy, kiedy kwiaty są zmieniane 30 razy, a 10 to absolutne minimum. Nie wiem czy fiołki kwitną miesiąc, ale gdyby czasem zmieniać surowiec co 12 godzin, to może zmieściłabym się w enflorażowej normie ;)

Jesli zaciekawił Was temat polecam ciekawy wywiad z twórczynią naturalnych perfum Dabney Rose.

4 komentarze:

  1. Ciekawy artykuł ;) Jednak nie dla mnie ta czynność, to mozolna praca, jak widzę. Trzeba mieć do tego cierpliwość, choć pewnie efekt będzie imponujący ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka metoda pozyskiwania woni uczy cierpliwości. Ciągle nbie wiem czy mój wysiłek bedzie zkończony sukcesem.

      Usuń
  2. A lovely article for a world hungry for Violets! 2 things I do differently; their voices are so quiet I push their little faces down into the fat and I have heard that they must be used within 3 hours of picking so I use fresh instead of dried blossoms. But I agree; it is very laborious! Thank you so much for the mention!

    OdpowiedzUsuń
  3. Thank you for the tips. This is my first enfleurage. If you happen to find any other advice on the subject, I'd be glad to hear it.

    OdpowiedzUsuń