www.facebook/floris.com |
W ostatnim czasie z dużą
przyjemnością dostrzegam, że coraz więcej miłośników zapachów
wyznaje zasadę – „nie muszę pachnieć tak jak inni”. Tacy
„krnąbrni” klienci perfumerii sprawiają, że coraz trudniej
wylansować modę na jakąś konkretną rodzinę zapachową czy
choćby wyrazisty akord. Taka sytuacja sprawia, że producenci
pachnideł szukają coraz to nowych rozwiązań i często
eksperymentują, żeby przyciągnąć uwagę klientów. I to jest dla
nas wszystkich bardzo korzystne. Nasze wybory nie muszą się
ograniczać do jednej z dziesięciu wariacji na temat Angela,
piętnastu wersji kremowych kwiatów czy czterdziestu milutkich
zapachów frutti.
Możemy przebierać w oldschoolowych,
wykwintnych wodach jednokwiatowych, odnowionych perfumach sprzed
dziesięcioleci, tajemniczych kompozycjach wypełnionych egzotycznymi
nutami oraz w nowych interpretacjach tradycyjnych rodzin zapachowych.
Jest też świat perfum, z którym do
tej pory zetknęli się tylko nieliczni. Tworzy go coraz większa
grupa niezwykłych perfumiarzy, którzy zajmują się tworzeniem
perfum organicznych – zawierających tylko i wyłącznie naturalne
składniki uzyskiwane tradycyjnymi metodami. Oczywiście nie jest to
produkcja masowa, często kilkanaście, czasem kilkadziesiąt
flakonów. Zwykle są to bardzo skromne kompozycje zawierające kilka
nut, ale za to możemy być pewni, że pachniemy prawdziwym fiołkiem,
różą, tuberozą.
Myślę, że za kilka lat będzie to
bardzo ważny trend w perfumiarstwie. Niestety, takie pachnidła, ze
względu na cenę będą dostępne tylko dla nielicznych. Ale to, że
coś jest poza naszym zasięgiem nie oznacza, że nie pobudza naszej
wyobraźni i marzeń.
Ciekawy post, zresztą jak zawsze ;) Czasami mam jednak wrażenie, że to zapachy wybierają nas, a nie my zapachy - może to głupie, ale to moje zdanie ;)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Im więcej poznaję ludzi, a raczej ich perfumowych historii tym bardziej skłaniam się ku takiej tezie.
Usuń