Dzisiaj kilka słów o ogródkach. Ogródki są niezwykle ważne dla każdego miłośnika zapachów. Zapewne dlatego, ze pojawiła się ciekawa linia perfum firmy Hermes zwana pieszczotliwie "ogródkami". Określenie to jest niezwykle sympatyczne, pełne, ciepła i na dobre już się przyjęło w środowisku. I zapewne sama będę używać tego określenia. Niemniej jednak jest trochę mylące. Dla Francuza "jardin" to ogród. Pachnący i ozdobny. Skryty za wysokim ogrodzeniem. Najczęściej żywopłotem, bynajmniej nie z tui.
W języku polskim Ogródek to raczej grządka z warzywami. "Ogródków" Hermesa jest pięć a każdy jest inny. Jeden na Nilu, inny azjatycki jest też śródziemnomorski. Takze dla miłosników zycia w mieście, gdzie ziemia jest droga i pozornie nie ma miejsca na ogród znalazł się pachnący ogródek - Un Jardin sur le Toit (fr. toit - dach).
Na zdjeciu cztery "ogrody" Hermesa. Niedawno miała jednak miejsce premiera piątego. |
Zachęcam was do posiadania własnego ogródka, na dachu, balkonie czy nawet parapecie. Może z czasem przekonacie się własnego ogródka np. działkowego. Nie zapominajcie tylko o pachnących roślinach takich jak tymianek, lawenda czy melisa. A kiedy pochłonie Was całkowicie bakcyl ogrodnictwa, może nawet znajdzie się miejsce na organiczne warzywa. O ogródkach Hermesa kiedyś napiszę więcej. A teraz uciekam do... ogródka.
Polecam tekst o ogrodzie na dachu z ciekawa grafika. klik
Zdjecia z Pinteresta
Ja już mam swój ogródek, ale warzyw jeszcze w nim nie uprawiam.
OdpowiedzUsuńWarzywa warto uprawiać, ale tylko te unikalne. Albo organiczne (modne slowo)
UsuńNie wiedziałam, że istnieje takie rozgraniczenie ogródków. Mam swój własny, ale nie szaleję z warzywami. Z reguły współdziałamy w teściową i siejemy to, co wiemy, że zjemy;) ogórki, ostre papryki czy fasolkę:D.
OdpowiedzUsuńMam zapach Un Jardin sur le Toit. Jestem pod wrażeniem jak ten zapach ewoluuje w ciągu dnia. Cudowna woń ziół, cytrusów i róży:)
OdpowiedzUsuńJedyny ogródek, którego nie lubię, to monsunowy. Inne kocham. I nos J. C. Ellena także.
OdpowiedzUsuńJedyny ogródek, którego nie lubię, to monsunowy. Inne kocham. I nos J. C. Ellena także.
OdpowiedzUsuń