Wielu twórców marzy, że sztuką
rządzi przypadek. Wystarczy usiąść, chwycić w dłonie narzędzie
i niewidzialny geniusz pokieruje ręką, czy raczej ręka wykona
przypadkowy ruch i powstanie dzieło.
W rzeczywistości nie ma sztuki bez
intelektu.
Najwybitniejsi artyści zawsze starali się zawrzeć w
swojej kreacji jakąś tajemnicę. Jej odkrywanie to właśnie
obcowanie ze sztuką. Nie bezmyślne gapienie się na obraz rzeźbę
czy film, bo ktoś powiedział, że są genialne. Odkrywanie,
dlaczego są genialne.
Nie inaczej jest z perfumami. W wielu z
nich twórcy ukryli tajemny kod. Kiedy go rozszyfrujemy
najdziwniejsze pachnidła stają się bliskie i pociągające lub...
jeszcze bardziej odpychające. Wszystko zależy od naszego
światopoglądu i sfer, w których się obracamy, zakorzenionej w
naszym umyśle estetyki.
Spróbujmy rozszyfrować ten kod na
przykładzie Black Orchid Toma
Forda.
Pierwsze
powąchanie – mieszane uczucia. Sporo kontrastów i trudnych do
zdefiniowania niuansów. Pierwsza myśl – to
nie jest zapach dla każdego.
Druga myśl – tym
samym jest to zapach godny uwagi.
Złożoność tego zapachu wskazuje, że Tom Ford chciał, żeby był
wyjątkowy. Co chciał w nim ukryć? Perfumy, to nie tylko zapach,
to również ich wizualizacja w postaci flakonu i werbalizacja –
czyli nazwa. W dzisiejszym świecie pojawiają się perfumy, w
których te trzy elementy nie mają wiele wspólnego. Z pewnością
jednak nie należy do nich Black Orchid. Tom Ford wielokrotnie
wcześniej udowodnił, że w tym co robi nie ma przypadku.
Coż
to takiego „Czarna orchidea”? Prosta odpowiedź – Encyllia
cocheeata
– odmiana orchidei rosnąca w Ameryce Środkowej, narodowy kwiat
Belize. Mamy nutę przewodnią kompozycji zapachowej? To w przypadku
Toma Forda byłoby za proste.
Kolor
czarny bardzo często symbolizuje śmierć, jednakże w Ameryce
czarna orchidea niewątpliwie kojarzona jest z odrodzeniem i
przemianą, co wiąże się z postacią superbohaterki z kultowego
komiksu, która po śmieci odradza się jako hybryda człowieka i
rośliny.
Nie
jest to jedyne znaczenie symboliczne „czarnej orchidei” –
przez wieki orchidea była uważana za kwiat wyjątkowy i cenny. Nie
można jej było rozmnażać w Europie gdyż, zwykle jej nasiona
musiały być zainfekowane grzybami, które na naszym kontynencie nie
występowały, co odkryto dopiero na początku XX wieku. Nic więc
dziwnego, że przez długi czas storczyki były ozdobą rezydencji
najbogatszych ludzi. Do historii przeszła aukcja, na której lord
Sussex zapłacił za orchideę wyrastającą z... ludzkiej czaszki
astronomiczną wówczas sumę 1000 funtów.
Kwiaty
te stały się więc symbolem wyższej klasy, elit. Jednocześnie,
choćby za sprawą Chanel kolor czarny stał się symbolem
ponadczasowej elegancji.
Czarną
orchideę odczytuje się więc jako symbol elitarnego świata mody,
wyrafinowanego stylu i luksusu. Z takim rozumieniem nazwy
koresponduje flakon – dość ascetyczny w kształcie, przyciągający
elegancką czernią i połyskujący luksusowymi złotymi dodatkami.
I
wreszcie zapach. Znajdziemy w nim ekskluzywne nuty kwiatowe,
hedonistyczne nuty smakowe, jak również eleganckie nuty drzewne i
niepokojące żywiczno-kadzidlane. Zestawienie luksusu i
powściągliwości. Pachnidło odpowiednie dla kobiet niezależnych,
uprawiających elitarne zawody, zajmujących wysokie stanowiska. Z
pewnością nie będzie dobrze pachnieć w połączeniu z letnimi
sukienkami w kolorowe kwiaty.
Niewątpliwie
Black Orchid to manifest nowej filozofii Toma Forda, znak jego
odrodzenia, wejścia na nową drogę twórczą – pracy na własny
rachunek, kreowania nowego stylu bez korporacyjnych ograniczeń.
A ja mam problem z tym zapachem. Na blotterze jest tajemniczy i pociągający, na mojej skórze nie podoba mi się w żaden możliwy sposób. Akceptowalna i bardzo urocza, współgrająca z PH mojej skóry jest za to wersja Velvet Orchid, która ładnie się rozwija w ciągu dnia.
OdpowiedzUsuńMusze w końcu przetestować Velvet Orchid. Dziekuje za komnetarz
UsuńNiesamowite jak różnie one pachną na osobach :) U mojej przyjaciółki są słodkie, ja natomiast zabieram im słodycz i moc i stają się lekko wytrawne. Ciekawy zapach , bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuń