Historia firmy Burberry niewątpliwie
może oddziaływać na wyobraźnię młodych ludzi z małych
miasteczek, którzy pragną osiągnąć więcej niż ich rodzice.
21 letni Thomas Burberry, syn rolnika i
drobnego handlowca z Essex, po zakończeniu praktyki w małym sklepie
tekstylnym postanawia otworzyć własny biznes. W małym miasteczku,
liczącym ok 4,500 mieszkańców, zaczyna prowadzić salon mody
męskiej. Nie zamierza jednak zmuszać miejscowych elit do kupowania
ubrań paryskich krawców. Uważnie śledzi styl życia swoich
klientów i ich potrzeby. Dostrzega, że niezwykle ważne są dla
nich wygodne i funkcjonalne ubrania do jazdy konnej, polowań,
łowienia ryb. Eksperymentuje więc z materiałami, szukając tkanin
wodoodpornych i nieprzewiewnych. Po latach prób wynajduje gabardynę
– materiał który przeszedł do historii wojskowości oraz odkryć
geograficznych i walnie przyczynił się do przekształcenia lokalnej
firmy tekstylnej w światowego potentata.
Oczywiście Burberry miał sporo
szczęścia. Niedługo po wynalezieniu gabardyny Wielka Brytania
zaangażowała się w wojny burskie. Płaszcz Tielocken wymyślony w
roku 1895 roku stał się ulubionym okryciem angielskich generałów
w czasie II wojny burskiej, współpracą z firmą odzieżową
zainteresowało się ministerstwo wojny.
Wodoodporna gabardyna świetnie
sprawdzała się z w czasie walk pozycyjnych w czasie I wojny
światowej. Z tamtych czasów pochodzi nazwa płaszcza Burberry –
trencz (trench – okop), pagony oraz klamerki przy pasie w kształcie
litery „D”, które służyły żołnierzom do zawieszania
granatów.
Inny symbol Burberry – szalik w
kratkę również jest związany z trenczem – na wystawie sklepowej
w Paryżu źle założono na manekin trench, odsłaniając kraciastą
podszewkę. Wzór wzbudził tak duże zainteresowanie klientów, że
zdecydowano się na stworzenie dodatków w kratkę do trencza...
Burberry jest dzisiaj światowym
potentatem mody, z salonami rozsianymi po całej kuli ziemskiej.
Coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność również w świecie
perfum. Pierwszym zapachem domu mody był Burberry for m z 1981 roku.
Na następne trzeba było czekać prawie 30 lat. Cicha rewolucja
miała miejsce w roku 2012 – Burberry przejęło odpowiedzialność
za sygnowane przez siebie perfumy od firmy Inter Parfums.
Kierunek w jakim będzie zmierzać
dział zapachowy angielskiego domu mody wyznaczają kompozycje My
Burberry (2014) i My Burberry Black (2016) – perfumy luksusowe,
ekskluzywne, zapewniające elegancję i prestiż, rywalizujące z
pachnidłami z najwyższej półki mainstreamu.
Nowość – My Burberry Black
określany jest jako kwiatowo-orientalny, lecz taka kwalifikacja może
niektórych wprowadzać w błąd. To zapach zbudowany na klasycznym
już połączeniu akordu słodkiego (w tym przypadku
kwiatowo-owocowego) z cierpka paczulą. W opisach zapachów, jako
nuty wiodące wskazywane są róża i brzoskwinia, twórcy zapachu
Kurkidjanowi udało się jednak tak połączyć składniki, że
uzyskał dość abstrakcyjny akord słodki, którym na pierwszy plan
wybija się „owocowość”, a nie kwiaty czy też pralinki albo
karmelki.
Kontrast pomiędzy niepospolitą
słodyczą i cierpkością, sprawia, że zapach jest intrygujący,
tajemniczy i przyciągający, lecz nie przymilny i lepki. Otula skórę
dając wrażenie ciepła i bezpieczeństwa.
Jest bardzo harmonijny, nic w nim nie
wybija się na pierwszy plan i nie drażni.
Niewątpliwie jest to zapach dla
każdego na specjalne okazje lub na co dzień dla osób o wysokim
statusie społecznym i zawodowym. Dobrze pachnie wieczorem, w chłodne
dni. Podkreśla elegancję i kobiecość, dodaje pewności siebie.
Jest przy tym nowoczesny, lecz jednocześnie łatwy do zaakceptowania
dla tradycjonalistów. Doskonale też wygląda na półce –
prostopadłościenny flakon w kolorze ciemnego bursztynu z dużym
korkiem nawiązującym do starego guzika z czarną kokardką.
Ceny?
Od ok. 300 zł za 30 ml. Można też
kupić kolekcjonerski, numerowany (tylko 200 szt) flakon 900 ml za
13 tysięcy złotych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz