zdjecie coca cola instagram |
All pretexts are good to spray yourself with sexy perfumes. Only one thing... What are „sexy” perfumes? When I read descriptions of perfumes, almost every scent is described as almost „dripping with sex”, as an aphrodisiac that awakens the senses etc. My opinion is that it often results from the description creator's inability to analyze the scent, as they lack the required tools. The corporate „blueprints” and the unwilingness to stick out also probably is a factor. Everyone writes about sex, as you must act as everyone else.
Każdy pretekst jest dobry, żeby spryskać się seksownymi perfumami. Tylko... Co to takiego „seksowne” perfumy. Kiedy czytam opisy perfum producentów prawie każdy zapach określany jest jako niemal „ociekający seksem”, afrodyzjak pobudzający zmysły itd. Moim zdaniem często wynika to z nieporadności twórców takich opisów, którzy po prostu nie mają odpowiednich narzędzi, żeby przeanalizować zapach i stwierdzić, do jakich potrzeb odbiorcy się on odwołuje. Zapewne też dochodzi tu do głosu korporacyjna sztampa i niechęć do „wychylania się”. Wszyscy piszą o seksie, to inaczej nie wypada.
Co ciekawe, do historii nie przeszło
jednak żadne pachnidło, które w nazwie miałoby słowo „sex”.
Producenci zapachów z wyższych półek raczej unikają tego słowa,
a wybitne perfumy bardzo często reklamowane są raczej jako tworzące
całościowy idealny wizerunek odbiorcy, a nie jedynie podkreślający
jego walory związane z atrakcyjnością seksualną.
Zresztą procesy w naszym mózg są
zbyt skomplikowane, żeby o ocenie czyjejś atrakcyjności decydował
tylko zapach. Postrzegamy świat przez pryzmat wspomnień. Na naszą
seksualność mają wpływ pierwsze doświadczenia erotyczne.
Istnieją badania wedle których na przykład 10 procent Amerykanów
łatwiej jest uwieść stawiając przed nimi szklankę coca coli niż
pachnąc wyszukanymi perfumami. Do tego podobno mężczyźni w
większości są wzrokowcami i większe wrażenie robi na nich np.
kształt bioder kobiety niż jej perfumy.
Może się więc zdarzyć, że nasze
piżmowo-waniliowe pachnidło z wyzywającą nutą jaśminu nie
przyniesie lepszego efektu od skromnego zapachu fiołka.
Perfumy nie są cudownym
środkiemprzemieniającym Kopciuszka w demona seksu. Są flirtem,
obietnicą, sygnałem, że warto zwrócić na jego użytkownika
uwagę. Reszta zależy od nas.
Tak jak z perfumami Diorissimo. Możemy
zostać na etapie niewinnej, trochę nieśmiałej i marzycielskiej
konwalii albo pozwolić na odkrycie wypełnionego zmysłowymi nutami
animalnymi wnętrza zapachu.
To jak będą nas postrzegać innym
zależy tylko od nas, od tego co sami ujawnimy przed światem.
Pachnidła mogą co najwyżej odrobinę
pomóc, przysłonić niektóre słabości, podkreślić zalety.
Przede wszystkim jednak mogą dodać pewności siebie i zwiększą
poczucie własnej wartości. A to przydaje się nie tylko w seksie.
Moje perfumy są częściej komplementowane przez kobiety:) Więc panowie jakby mniej wrażliwsi na zapachy wg. mojego doświadczenia:)
OdpowiedzUsuń