W
filmie Georga Lukasa Gwiezdne wojny w chwilach, kiedy bohaterowie
cięli laserowymi mieczami wszystko wokoło, emanowała
najprawdopodobniej zapachem przypominającym woń unoszącą się nad
spawanym metalem. W wierszach poetów barokowych pachniała zgnilizną
i rozkładającym się ciałem, a w Dr Jeckyllu i Mr Hyde R.L.
Stevensona najczęściej chyba kojarzona jest ze skwaśniałą wonią
na wpół przetrawionego alkoholu. Ciemna strona mocy określana jest
jednak jako niezmiernie atrakcyjna i kusząca, jej zapach w
rzeczywistości musi być więc przyjemny i pociągający. Pachnie
zapewne zmysłowo ciepłą skórą, dobrym tytoniem i szlachetnym
koniakiem, roztacza wokół siebie wonie słodkie,
waniliowo-czekoladowe i narkotyczno-odurzające, jak np. aromat
siana.
Ciemna strona mocy ma już
nawet swoje perfumy. W roku 1999 dom mody Hugo Boss wprowadził na
rynek zapach Hugo Dark Blue. W tym mrocznym (dark) pachnidle łączą
się pikantne nuty przypraw korzennych z upajającymi woniami
egzotycznych żywic i tajemniczych drzew, tworząc kompozycję
demonicznie wibrującą, ciepłą i przyciągającą, która dobrze
pasuje do oświetlonych mdłym światłem zakamarków nocnych klubów
i gęstej atmosfery pubów w piwnicach. Jej „nocny” charakter
podkreśla flakon, który ma kształt... szejkera. Ciemna strona mocy
lubi oszukiwać, dlatego też każdy, kto prosto z imprezy udaje się
do pracy może zakamuflować swój wizerunek Mrocznego Widma zwykłym
Hugo z roku 1995, którego cytrusowe oraz świeże i pobudzające
nuty zielonego jabłka i mięty zwiodą każdego szefa, choćby był
czujny niczym rycerz Yedi.
(tekst z Przekroju)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz