wtorek, 23 grudnia 2014

Perfumy a polityka

Jeśli myślicie, że perfumy i polityka się wykluczają się jesteście w błędzie. Nie byłoby nowoczesnego perfumiarstwa zapoczątkowanego przez No5 Chanel, gdyby nie gdyby nie uciekinierzy z ogarniętej rewolucją  carskiej Rosji. W latach zimnej wojny francuska firma Lancome wyprodukowala perfumy Spoutnik.
Politycy często mają wielka słabość do pachnidel - Napoleon zużywał ogromne ilości wód pachnących i nie tylko się nimi polewał, ale i wypijal je. Ataturk, wybitny turecki maz stanu zażyczył sobie aby pochowac go z flakonikiem Soir de Paris. Penhaligons robił perfumy dla Churchuila.
Takze w polskiej  polityce zagosciły swego czasu perfumy. Dyskusja nt Old Spice przy okazji ustawy o ochronie języka polskiego, kiedy poslowie zastanawiali się jak to byłoby pachnieć Starym korzeniem , stała sie przedmiotem wielu żartów.
Mnie najbardzie zafrapowalo zamiłowanie do pachnidel islamskich bojowników. Mial swoje perfumy Hezbolah, a nawet Hamas mozna o tym poczytac na ciekawym bolgu  klik
A to krótki filmik, zapowiedź cyklu o pachnidłach i polityce klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz